czwartek, 29 marca 2012

Wokół „zdesperowanych gospodyń domowych”
 
W książce „Television Culture” Johna Fiske'a, autor poświęca jeden z rozdziałów intertekstualności programów telewizyjnych. Dowiadujemy się z niego, że wszelkie teksty możemy rozpatrywać w kontekście innych z nim powiązanych. Widoczne są nawiązania, które znajdują się „pomiędzy” nimi. Znaczenia, jakie odczytujemy jako widzowie, są w dużej mierze zależne od naszej wiedzy i znajomości innych tekstów kultury. To, co dla jednego jest oczywistym nawiązaniem, dla innego może być niezauważalne. Jednak niezależnie od tego, czy jesteśmy w stanie rozpoznać te odniesienia, nie przeszkadza nam to w odbiorze tekstu "podstawowego" i czerpania z tego przyjemności. Wszystko zależy od indywidualnych kompetencji czytelnika. 

Jak stwierdził Fiske, intertekstualność tekstów możemy rozpatrywać w wymiarze horyzontalnym i wertykalnym.

Wymiar horyzontalny 
Dotyczy powiązania przede wszystkim gatunków, a także postaci i zawartości. Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do podziału programów, jaki oferuje telewizja. W zależności od nastroju i potrzeb możemy się zdecydować na obejrzenie programu informacyjnego bądź rozrywkowego. Teksty z danego gatunku są ze sobą powiązane. Np. wiele programów rozrywkowych z celebrytami, takich jak "Taniec z gwiazdami", czy "Jak oni śpiewają?" mają zbliżoną formułę, bohaterów i zawartość. W każdym scenariusz wygląda podobnie – mamy występy (u)znanych sław, opinie jurorów i werdykt publiczności. Mało tego – przez wiele z nich przewijają się te same twarze – najwyraźniej jesteśmy krajem, w którym choć „gwiazd” niewiele (skoro z braku uczestników trzeba sięgać np. po córkę byłego prezydenta), to za to wszechstronnie utalentowane (bo nie dość, że zatańczy walca, to jeździ na łyżwach i jeszcze przy tym zaśpiewa!). Łączy je zatem forma, zawartość i bohaterowie.

Wymiar wertykalny
Intertekstualność wertykalna dotyczy powiązania między tekstem z jednego gatunku  a tekstem bądź tekstami innego typu, które się do niego odnoszą. Fiske rozróżnia teksty drugiego (inne programy telewizyjne) i trzeciego stopnia (tworzone przez widzów).

Analiza intertekstualności serialu telewizyjnego

Proponujemy analizę jednego z odcinków (sezon 1, epizod 10) serialu "Desperate Housewives" (polski tytuł: „Gotowe na wszystko”.) Twórcą serii jest Marc Cherry. "Desperate Housewives" to serial produkcji amerykańskiej, którego emisja została zapoczątkowana w 2004 roku na kanale ABC. Obecnie emitowana jest ósma seria, zapowiadana ostatnią. W polskiej telewizji program można było oglądać na kanale Polsat, ComedyCentral i FoxLife.

Wymiar horyzontalny:

  • Bohaterowie:
Tytułowe gospodynie domowe grają cztery aktorki: Marcia Cross (Bree), Eva Longoria (Gabrielle), Felicity Huffman (Lynette) i Teri Hatcher (Susan). Przed występem w serialu, większość z nich nie miała na swoim koncie znaczących ról, z których byłaby bardzo rozpoznawalna. Największą popularnością cieszyła się Hatcher, dzięki grze w jednym z filmów o przygodach James Bonda – „Jutro nie umiera nigdy” (1997) oraz kreacji Lois Lane w serii „Nowe przygody Supermana” (1993 – 1997). Z kolei Marcia Cross kojarzona była z rolą lekarki w serialu „Melrose Place”. Jednak dopiero „Desperate Houswives” sprawiły, że aktorki cieszą się sławą na całym świecie. 

  • Gatunek:

Serial trudno zakwalifikować do jednego gatunku. Zawiera elementy komedii, dramatu, wydarzenia tragiczne i komiczne przeplatają się ze sobą. Bohaterki to pozornie idealne gospodynie domowe z przedmieścia, które w domach trzymają swoje tajemnice i „brudne sekrety”.

Cztery przyjaciółki mogą nasunąć skojarzenie do innego serialu, który święcił triumfy ponad dekadę temu i wciąż cieszy się popularnością – „Sex at the City” ("Seks w wielkim mieście"). I chociaż, jak sam tytuł wskazuje, akcja nie działa się na przedmieściach, to relacja między bohaterkami przypomina tą, którą możemy oglądać w „DH”. Ponadto można dostrzec podobieństwo w narracji – w obydwu produkcjach mamy możliwość usłyszenia kobiecego głosu w roli narratora. W „DH” jest to zmarła przyjaciółka kobiet, Mary Alice Young, która zaznacza swą obecność wypowiedzią na początku i na końcu odcinka. Panuje też opinia, że trzydziestoletnie singielki, które przed laty z uwagą śledziły losy samotnych kobiet z „SATC”, wyszły za mąż, osiedliły się za miastem i potrzebowały kolejnych postaci, z którymi mogłyby się identyfikować. „Desperate Housewives” spełniły to zadanie.

Sex at the city
Kolejnym skojarzeniem jest nawiązanie do filmu „Żony ze Stepford” Bryana Forbesa (1975, remake w 2004 Franka Oza). Mieszkanki małego miasteczka to właśnie perfekcyjne panie domu, które z uśmiechem na twarzy radzą sobie ze wszystkimi obowiązkami domowymi. 
Żony ze Stepford, 2004

"DH" przełamuje jednak wizerunek „żony idealnej”. Uśmiech okazuje się być tylko maską, a zadbany ogród ma stanowić fasadę. Mieszkanki Wisteria Lane w rzeczywistości nie są delikatnymi i subtelnymi kobietami. W razie potrzeby  bywają bezwzględne, nie wahają się podjąć stanowczych kroków, by za wszelką cenę podtrzymać nieskazitelny wizerunek siebie i swojej rodziny. Niektóre ich działania są sprzeczne z sumieniem i przekraczają ich granice moralne. 

Po raz kolejny możemy się przekonać, że znany wizerunek amerykańskiego przedmieścia z bogatymi mieszkańcami i zadbanym ogrodem nie jest tak idealny jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Przekonywał nas do tego już między innymi Sam Mendes w „American Beauty” (1999)  i w "Drodze do szczęścia"(2008).W analizowanym przez nas odcinku idealna pani domu, Bree, dowiaduje się, że jest zdradzana przez swojego męża, który korzysta z usług seksualnych sąsiadki, mieszkajacej kilka przecznic dalej. Mąż bohaterki podczas ekscesów seksualnych dostaje zawału i trafia do szpitala. Z pozoru zatroskana Bree odwiedza swego współmałżonka w szpitalu, nie okazując mu jednak zbyt dużo współczucia (nad to wymagane od niej w danej sytuacji) z chłodem oraz bezwzględnością oświadcza mu, iż go wykończy. 


Wymiar wertykalny:

Co ciekawe, już sama czołówka serialu jest kopalnią odniesień. Można powiedzieć, że stanowi króciutki przegląd „kobiet zdesperowanych” przez wieki. Ukazani są Adam i Ewa (warto dodać, że Adam zostaje dosłownie zgnieciony przez wielkie jabłko, czemu towarzyszy optymistyczna muzyka Danny’ego Elfmana), później egipska królowa „pochłonięta” opieką nad dziećmi. Następnie para znana z obrazu „Portret małżonków Arnolfinich” Jana van Eyecka, gdzie ciężarna małżonka sprząta po ukochanym, zdrada żony z piękną „pin-up girl”, zabiegana kobieta z mnóstwem zakupów (w tym z puszką zupy Andy’ego Warhola) i na koniec kłótnia pary, przedstawiona w stylu twórczości Roy’a Lichtensteina. A to wszystko w jedyne 40 sekund!


Intertekstualność można też dostrzec w tytułach odcinków, które zazwyczaj są tytułami utworów z broadwayowskich musicali (najczęściej autorstwa Stephena Sondheima). Przykładowo analizowany przez nas odcinek ma tytuł "Come Back to Me", który pochodzi z musicalu "On A Clear Day".






 
Teksty trzeciego stopnia to oczywiście całe mnóstwo materiałów przygotowanych przez fanów. W dobie Web 2.0 i kultury konwergencji, każdy może nie tylko stworzyć, ale też dzielić się z innymi swoimi ulubionym scenami, czy przemyśleniami dotyczącymi serialu. Dzięki fantastycznym dialogom, poszczególne kadry często nie potrzebują humorystycznych podpisów autorstwa fanów - wystarczy podpisać je autentyczną wypowiedzią.


Serial ma wielu fanów, którzy stworzyli liczne witryny dotyczące serialu. Posiada on wielu wielbicieli na swoich fanpage'ach z portali społecznościowych (stronę serialu na Facebooku "lubi" ponad 10 milionów osób). Użytkownicy sieci wylewają na forach i swoich stronach żale dotyczące np. uśmiercenia bohaterów. Przeżywają wspólnie wielkie dramaty, dzielą się swoimi sympatiami i antypatiami, przewidują dalsze losy bohaterów. Istnieje nawet możliwość zakupienia ubrań, w których bohaterki występowały w epizodach - tę wyjątkową okazję umożliwia oficjalna strona serialu.

Serial telewizyjny, jak "DH", jest doskonałym przykładem intertekstualności, o której pisze Fiske. Widz oglądający poszczególne odcinki czerpie ogromną satysfakcję z zapoznawania się z kolejnymi perypetiami bohaterek, tym większą, gdy potrafi odnaleźć cytaty z inych dzieł kultury.

3 komentarze:

  1. mój najukochańszy serial! <3
    D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz Dagmaro, specjalnie pod Ciebie wybrałyśmy ten serial - by przyciągnąć konkurencję ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się bardzo! ciągle mam w pamięci Bree mówiącą Rexowi, że cieszy się, że nie umarł, bo będzie mogła patrzeć jak cierpi;> i niezapomniana scena, gdy on ma zawał, a ona ścieli łóżko:> choć i tak koniec końców przez całe 8 sezonów nie płakałam tak, jak wtedy, gdy umarł Rex! (jeszcze przy Karlu była łezka!)
    dobranoc
    D,

    OdpowiedzUsuń